sobota, 4 sierpnia 2007

maciek u źródeł Amazonki

Tak, siedze wlasnie w Lago Agrio po powrocie z dzungli.
Park Narodowy Cuyabeno nad rzeka o tej samej nazwie, 100km busem po szutrach od Lago Agrio a potem okolo 30 nastepnych lodzia do kilku chatek w buszu.

Wrazenia niesamowite, slodkie i pikantne, dzika natura, kajmany, boa, tarantule, generalnie ptaki przyrody. Super wypoczynek i trafilem niezla ekipe ludzi ze Szwajcarii (Manuele i Ian) i z "US and A" (Rochelle i Ryan).

Fotosy wrzuce jak wroce do Quito.

Na wyjazd zabralem sie z firma Samona (na "Mariscalu" w Quito, boczna od Av. Amazonas, okolice Foch i Wilson Rd.). Chlopaki znaja sie na rzeczy ( filmy ) i co mile, maja swoja wlasna siedzibe w dzungli, a nie sa jakims tam posredniczacym biurem podrozy. Przewodnicy mowia po angielsku i okazjonalnie po niemiecku i zabojadowemu.
Nas po dzungli oprowadzal "Rambo" czyli Neiser Toro (toreroneiser@yahoo.com).
Miejsce spotkania to Hostal D´Mario w Lago Agrio i jest to punkt startowy (tak jak podaje biblia "Lonely Planet") dla roznych firm zajmujacych sie "jungle tours". Dojazd z Quito to 7 godzin i 8usd, samolotem 45minut i okolo 50 usd w jedna strone.
Oprocz Lago Agrio do Amazonii mozna wybrac sie z praktycznie kazdego miasta na wschod og gor np. Puyo, Tena, Baeza.



Piec dni w dzungli i cztery noclegi, na miejscu cisza spokoj, woda do picia, naturalne soki bez limitu, jedyna oplata dodatkowa to piwo, wino i cola nie wliczone w cene i 20usd wstepu do Parku Narodowego. Wyjazd szacowac na okolo 200-250usd. Turystow sie nie widzi, jest cisza i spokoj.
Prawdopodobnie jedna z drozszych eskapad w czasie wyjazdu ale konkluzja taka ze warto. Przynajmniej ja mam swietne wspomnienia.
Nocny spacer w dzungli, w dzien ogladanie fauny i flory, wizyta w lokalnej spolecznosci zyjacej w amazonii, wizyta u szamana, prawdziwego z piorami w nosie i ozdobami wszedzie gdzie sie da. Fajny gosciu. Do tego ogromna ilosc ptactwa (maja optyke do "obgladania"), lowienie piranii i inne typowe atrakcje. Wszystko to co tygrysy lubia najbardziej ;P
Wszedzie porusza sie moto-canoe, a chodzi w gumofilcach.
Pradu niebardzo sie uswiadczy (maja sloneczne panele do ladowania baterii do aparatow) a tak swieczki i latarki.

Jesli idzie o robactwo to nie bylo dramatycznie, troche komarow ale jakos niespecjalnie uciazliwe, troche trzeba uwazac na tarantule ktore szwedaja sie czasem po pomostach miedzy domkami ale bez dramatu.

Natomiast temperatury a przede wszystkim wilgotnosc sa niszczace. Poci sie czlowiek w kilka sekund i tak juz cieknie potem gdziekolwiek sie idzie przez las.
Minusy nie przeslaniaja plusow. Bylo "w pyte".
"Lamerski poleca"

4 komentarze:

ztv pisze...

wreszcie się odezwałeś! i wreszcie rozpoczął się cykl przygód maćka u źródeł Amazonki ;) ale super-ekstra-zajebiście musiałeś spędzić czas w tej dżungli, ale przyznam się szczerze, że te tarantule nie dałyby mi spać po nocach :P a złapałeś chociaż jakąś piranię w pyte lub na!?

ztv pisze...

no i nie mogę się doczekać zdjęć! :) filmik z Samona Lodge daje zajawkę tego klimatu ;) a temperaturkę w Lago Agrio z prognoz masz do 30C więc prawie tak jak w naszym kochanym wynaturzonym Wrocławiu... i co dalej teraz? gdzie dalej? czekam z niecierpliwością!

mać pisze...

wrazenia ze szkalnego oka masz w nowym poscie :P

a tarantule? tomek wilmowski tez sie ich nie bal! ha! :P

prodeus pisze...

jak spotkasz tarzana to powiedz mu, ze jego stara pierze w rzece :P