niedziela, 12 sierpnia 2007

PISCO











Nocny przyjazd do Pisco. Zaraz po przyjezdzie o 1 w nocy za 20usd zalatwilismy wycieczke do 2 parkow narodowych z przewodnikami na poranek. Mile.

Pierwszy znich to Islas Ballestas, czyli takie tutejsze Galapagos dla ubogich. Na dziendobry pokazali nam delfiny w porcie, potem tajemnicze wyskrobane wzorki na zboczu gory przedstawiajace najprawdopodobniej kaktusa peyotlowatego albo jakies znaki astronawigacyjne starozytnych czechoslowakow, nikt nie wie co to ale turystom za pieniadze pokazuja. Potem gwozdz programu czyli wyspy, cale pokryte gownem, wszystko w gownie i tylko ja... w pomaranczowym kapoku :)
A tak serio to rzeczywiscie ptaszyska tam wydalaja guano, ktore zbiera sie raz na cztery lata, cena 1kg to ok 70usd! Idzie toto na nawoz. Oprocz ptaszysk kupa ryb i lwow morskich. Oczywiscie zwierzaki nic sie nie lekaja turystow w lodkach motorowych (2 silniki po 250konikow) i pozuja do zdjec. Piski wsrod zenskiej czesci wycieczki wzbudzaja wszelakie zwierzaki ktore wlasnie sie narodzily, sa takie malusie, milusie i slodziusie.

Nastepna wycieczka w cenie pakietu to Paracas, taka pustynia nad Oceanem. Bardzo klimatyczne widoki. Na mnie robila wieksze wrazenie niz wyspy, te no... w guanie.
To juz zwiedza sie zza szyby czegos co dwadziescia lat temu nosilo nazwe autobusu.


Nastepnego dnia popoludniu z Ica zlapalismy busa do Cuzco, omijajac celowo Nazca (nie planowalismy lotu nad liniami). Bus sie niestety spierniczyl po drodze i jechal 5km/h.

Brak komentarzy: