środa, 15 sierpnia 2007

MAĆ´u! PICIU!




No udalo sie na szczescie. Machu Picchu to nie jest niestety przygoda dla biednych ale co sie dziwic. W koncu jeden z nowych cudow swiata. Mi nadwyrezylo budzet, ale od poczatku.

Po niefortunnym przyjezdzie do Cuzco w niedziele, po calodziennych poszukiwaniach znalazelm biuro ktore obiecalo na cito zrobic bilety do Aguas Calientes (stad sie wchodzi na Machu Picchu) i to za "jedyne" 135usd (ale w cenie hotel, przewodnik, wejscie bez kolejki do Machu Picchu). Maja jakas babke ktora siedzi w biurze Perurail i ma "kontakty" (monopol rodzi czarny rynek). Senora Roxana +51849740450 (tylko hiszpanski) zalatwila bilet z Ollantaytambo do Aguas Calientes na wtorek i na srode powrot. Normalnie biura oscylowaly w okolicy minimum 150usd, a z kim nie gadalem to za dwudniowy tour placil minimum 180usd.

Miasto robi wrazenie moze nie tyle swoja wielkoscia co polozeniem. Otoczone polkilometrowej glebokosci kanionem rzeki Urubamba z 3 stron. Niewidoczne z doliny. Na przeleczy. Rewelacja.
Miasteczko moze zdziwic jakoscia wykonczenia kamieni, ukladem zabudowan, symbolika i takie tam turystyczne zachwyty.
Natomiast bezsprzecznie powiem tak: na szczescie lazic nie mozna wszedzie (na przyklad nie wchodzi sie na glowny plac) i mimo tysiaca turystow codziennie odwiedzajacych MP, da sie zwiedzac ruiny w czesciowym poczuciu ich dziewiczego charakteru bez mas japonczykow z aparatami, niemcow z piwem i amerykanow z hamburgerami dookola.
System dbania o miasto jest bajecznie prosty: aby nie zarastalo lasem wszedzie laza sobie lamy, majac w glebokim powazaniu turystow dookola i smacznie chrupiac zielona trawke na balkonach miasta.

Wieczorem zjechalismy do hotelu w Aguas Calientes. Miescina z dwiema ulicami i torem kolejowym. Wszedzie restauracje, knajpy, hotele. Kazdy oferuje praktycznie od poludnia do polnocy "happy hours" 4 drinki za 15 soli. No jak nie pojsc... Znow pisco sour.

Poznym wieczorem poszlismy w Aguas calientes do aguas calientes czyli gorachych zrodel (10sol za wejscie, czynne od 5.30 do 20.30). Wracajac spotkalismy Polaka, szybkie piwko i co sie okazuje? Tez medyk, z Krakowa, wspolni znajomi, niektorzy lepiej wspominani inni nieco gorzej: pozdrowienia od Kuby dla zdolnego rezydenta na "Czerwonej Chirurgii" w Krakowie :P Epitetow nie cytuje :P

Dzis Cuzco, za godzine lapie busa do Limy.
Jutro tez fotki powinienem wrzucic. Tak, tak. Slynna pocztowke z Machu Picchu tez zrobilem :D


Jeszcze troche info o dostaniu sie do Aguas Calientes, bo to glowny problem.

1. Pociag z Cuzco. Opcja podstawowa, mozna wybrac miedzy pociagiem "backpacker"-najtanszy, "vistadome"-ze szklanym dachem, albo "Hiram Bingham" (nazwa na czesc odkrywcy Machu Picchu z 1911 roku) - luksus z winem i waparsjami, taki Orient-Express, i też niebieski.
Ceny biletow nie zaleza od stacji na jakiej sie wsiada tylko od klasy pociagu.
A niezaleznie od klasy pociagu ma sie jednakowe wrazenie bycia okradanym.

2. Pociag z Ollantaytambo do Aguas Calientes (ta sama trasa kolejowa co Cuzco-Aguas Calientes ale start w polowie drogi).
Opcja dobra bo Ollataytambo prowadzi swoje "dodatkowe" pociagi "backpacker" stanowiace tez alternatywe cenowa (28usd w jedna strone). Do Ollantaytambo dojazd z Cuzco to niecale 2 godzin busem. Potem 1h40min z Ollantaytambo do Aguas Calientes.


3. Inca Trail, wysiadka na 88km trasy kolejowej. 4 dni treku, wchodzi sie do Machu Picchu od gory. Ceny powalaja.
Nie mozna isc samemu, trzeba z przewodnikiem i takie tam. Podobno trek fajny ale strasznie zatłoczony.
Opcja start z 104km trasy to "Maly Inka Trail". Warunki jak przy duzym. Zaleta obu jest wejscie do ruin od strony tego najslynniejszego widoku.
Wada obu to koniecznosc wykupienia biletu na pociag.

4. Alternatywny trek na Machu Picchu. Start z Cachora, przechodzi sie przez Choqoqeirao, nowoodkryte miasto Inkow. Trwa 8-10 dni. Dochodzi sie do Aguas Calientes.
Mozna to zrobic bez jechania pociagiem.
Jest to chyba najlepsza opcja dostania sie do Aguas Calientes, za cene porownywalna z dwudniowym wyjazdem dostaje sie wspanialy i niezatloczony trek. Trzeba pomachac nogami.


i esencja, czyli co Polaczki wykombinowaly:

5. Dojazd do Ollantaytambo autobusem. Stamtad przez jakis czas jest szutrowka wzdluz torow. Jechac nia w opcji ciezarowka albo taxa, ile wlezie wzdluz toru.
Potem po czynnym torze kolejowym jakies 4-5h bedzie na piechote.
Na torze nie ma wiaduktow, jest kilka tuneli z czego tylko jeden dluzszy (okolo 50m). Przy torze spoko jest miejsce aby sie schowac przed pociagiem, ktory tez znow tak szybko nie pedzi. Idzie sie caly czas wzdluz Urubamby.
Jadac pociagiem widzialem kilku idacych gringos.

6. Opcja "Polak numer dwa".
Do Aguas biegnie tylko tor. W miescinie sa ulice ale nie ma samochodow (tylko busy jadace z doliny pod wejscie na Machu Picchu). Tor dawniej biegl przez Aguas Calientes i dalej, obecnie jego czesc w druga strone niz do Cuzco jest nieuzywana. Da sie dojechac autobusem dookola dolinami do tej wlasnie czesci toru i stamtad isc do Aguas Calientes. Marsz trwa 3 godziny przy torze nieuzywanym.
Przetestowane, znajomy przeszedł.

7. Opcja burzuazja.
Helikopterem z Cuzco do Aguas Calientes.
W cenie przelot nad Machu Picchu :P




Na Machu Picchu spedza sie okolo 6 godzin i to wystarcza. Warto wziac zarcie i koniecznie picie. Kapelusz i sunblocker tez nie zaszkodzi. Na jednym bilecie mozna wyjsc z ruin na obiadek albo picie w knajpie przy wejsciu albo nawet w Aguas Calientes i wrocic, ale tylko tego samego dnia.

Na Machu Picchu podobno z rana jest mega klimat, mgielka, chmurki, atmosfera kraju inkow sprzed lat. Niestety nikomu ze spotkanych turystow ktorzy wlezli tam na 6 rano nie udalo sie tego zobaczyc, bo romantycznych chmurek nie bylo, taki dzien chyba.

Na Machu Picchu mozna wspiac sie na ten slynny szczyt w tle. Wyanna Pichu, czyli Mloda Gora (w przeciwienstwie do Machu Picchu co znaczy Stara Gora). Jest limit czterech setek turystow na dobe, wiec jak sie planuje wejscie trzeba byc rano do 9, a im wczesniej tym pewniej.
Wlazi i zlazi sie stamtad okolo 2 godzin.

Na Machu Picchu oficjalnie nie mozna wnosic duzych toreb i plecakow. Niektore torby sprawdzaja. Ale jest to raczej kontrola wyrywkowa i wiekszosc turystow lazi sobie radosnie z plecakami po ruinach.

Miejsca w pociagu sa numerowane. Nie ma juz walki o wejscie do pociagu.
Pociagi spozniaja sie. Mysmy w gore wyjechali okolo 40minut po wyznaczonej godzinie.

W Aguas Calientes sa dwa dworce kolejowe.
Z glownego dworca "slepego toru" polozonego nieco wyzej, jada pociagi do Cuzco.
Krotsza trasa do Ollataytambo startuje z glownego toru, przy moscie obok posterunku policji.


Na stacjach kolejowych roi sie od sprzedawcow: zarcie, bluzy z polaru, kapelusze, kremy, mate de coca (czyli herbatka z lisci koki), oraz nowinki technologiczne: karty pamiecie wszelakich typow i wielkosci, baterie do aparatow. Wszystko czego turysta moze zapomniec.


Ceny:
1. Ceny pociagow sa chore.
2. Wejsciowka na Machu Picchu 40usd.
Z ISIC ponizej 25lat 20usd (60sol). Karty sprawdzaja.
3. Autobus z Aguas Calientes do Machu Picchu kosztuje 5usd w dwie strony. Bilet ma dwa fragmenty do wyrwania. Nie ma znaczenia ktory karnet w gore a ktory w dol. Mozna sobie dwa razy wjechac w gore i zlazic na pieszke. Jedzie sie ze 20min zygzakami. Wlazi sie okolo godziny.
4. Aguas Calientes nie jest o dziwo specjalnie drogie. Pizza 15-30sol z pieca, happy hours wszedzie (4 drinki za 15 sol), noclegi zroznicowane cenowo rowniez.

5 komentarzy:

Linasolopoesie pisze...

AUGURI PER UN FELICE FERRAGOSTO ...ANGELA

ztv pisze...

solo po lesie? hmmm. Maćku ja również życzę Ci szczęśliwego, udanego sierpnia... póki co nie nadążam czytać ;) tak trzymaj!

prodeus pisze...

chcialbym jak ta lama.. skakac po antycznych i chrupac trawkie

ztv pisze...

prodeusie oni nie tacy antyczni byli ;) miasto zbudowane za naszego renesansu i ponoć same dziewice tam mieszkały - może to te lamy?

Wojtek pisze...

No no no, ja tu trochę zaspałem, a Ty już obskakujesz highlight'y południowej Hameryki. Nic tylko pozazdrościć! Pozdrawiam z północnej!