piątek, 10 sierpnia 2007

LIMA














No tak Lima, spore to miasto i, o ile w ogole mozna porownywac, do czegos co Polaczki znaja, to bardziej chaotyczne niz Ladek Zdroj na wyspach.
Przejechalem miasto w poprzek wczoraj aby spotkac sie z Jarkiem, studenciakiem z Am z Wrocka, i wydumac co robic dalej, Decyzja zapadla ze jedziemy na poludnie dzis (piatek) albo do Pisco albo do Ica. Zobaczymy.
Noca polazilem sobie po Plaza de Armas i okolicach a w dzien zwiedzilem katedre i podziemia kosciola ktory jest po drugiej stronie ulicy. Grobiwce w podziemiach, kosci, czaszki i inne takie. Posegregowane w ceglanych boksach. Ale po przeczytaniu opisu w LP spodziewalem sie czegos wiecej. Nasza Kaplica Czaszek mimo ze mala to robi wieksze wrazenie. Taki lokalny patriotyzm :)
.
Bylem sie pytac o "Kolej Malinowskiego", ale niestety pociagi jezdza okazjonalnie (dwa razy w miesiacu) i najblizszy odjezdza za tydzien dopiero... kurrr... szkoda wielka. Taki przejazd to gratka nie lada!
.
Dorzucilem tez kilka fotek do starszych postow
.
.
Za dwa dni Ryba z Malzonka wylatuja do Indii i Nepalu. Ich ekshibicjonizm internetowy podgladac bedziemy tutaj pin2007
.
Macal nam sie postarzal, ja sie postarzalem dzis. Tylko Mareczek wiecznie mlody.

Brak komentarzy: